Ciężkie lanie w Przysusze...
Jadąc w sobotnie popołudnie na mecz z Oskarem Przysucha, razem z kierownikiem drużyny, snuliśmy „mocarstwowe” plany na przyszłość. Rozmawialiśmy o sprawach organizacyjnych i kadrowych, oraz o tym w jaki sposób pozyskać dodatkowe środki na finansowanie bieżącej działalności klubu. Mieliśmy co prawda świadomość tego, że skład jakim dysponujemy na mecz z Oskarem jest daleki od tego czego byśmy oczekiwali zarówno my dwaj, jak i przede wszystkim trener Popiński, ale w najczarniejszych snach, nie spodziewaliśmy się tego, co wydarzyło się w Przysusze. W związku z absencjami za kartki i kontuzjami, w sobotnim spotkaniu udziału wziąć nie mogło kilku podstawowych zawodników. I tak, brakowało Dawida Jarczaka (pauzował za żółte kartki), Daniela Wojnarowskiego, Bartłomieja Koziarskiego, Dominika Skorży (leczą groźne kontuzje), Rafała Polakowskiego (był na ławce rezerwowych ale do gry nadal nie jest w pełni gotów po kontuzji) i wreszcie Dominik Jarczak który mógł zagrać jedynie w pierwszej połowie (względy osobiste). Zdaję sobie oczywiście sprawę z tego, iż na tym etapie rozgrywek, nie jest to problem tylko naszej drużyny, ale jeśli spojrzymy na to kogo brakuje, odpowiedź nasunie się sama, brakuje obrońców. Mecz rozpoczęliśmy zatem w trochę eksperymentalnym ustawieniu z Rakoczym w obronie i Zdanowiczu w pomocy. Od początku spotkania zarysowała się przewaga gospodarzy, którzy raz za razem atakowali bokami, wchodząc w naszą obronę jak w przysłowiowe masło. Kowalczyk i Sapieja, momentami wręcz wyglądali jakby byli szybkościowo zawodnikami z innej galaktyki, wyprzedzając naszych obrońców właściwie w każdej sytuacji. Jedyne co w takiej sytuacji mogli przeciwstawić szybkim atakom nasi zawodnicy, to wybijanie piłki na aut lub rzut rożny, co odraczało jedynie „wyrok”, tym bardziej, że nasz bramkarz słabo radził sobie tego dnia z grą w „piątce”. I tak, po kilku nieudanych próbach piłkarzy Oskara, przyszła 25 minuta meczu, w której gospodarze „rozmontowali” wręcz naszą obronę, a akcję wykończył Patryk Gil. Po straconej bramce mecz wyrównał się, a optyczną przewagę uzyskała nasza drużyna. Starając się grać piłką próbowaliśmy konstruować akcje, ale niestety, ani dzisiejsza dyspozycja piłkarzy, ani dokładność podań, ani tym bardziej stan murawy, nie pozwalały na skuteczną grę piłką. W 39 minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, wyrównującą bramkę głową dla naszego zespołu, zdobył dobrze prezentujący się tego dnia Dominik Jarczak. Niestety, odpowiedź gospodarzy była wręcz błyskawiczna. W pierwszej akcji po wznowieniu gry z połowy boiska, na bramkę Dwórzyńskiego pomknął Sapieja, mijając przy tym naszych obrońców jak Pendolino i pięknym strzałem pokonał bezradnego golkipera Błonianki. Gospodarze „poczuli krew” i zaatakowali naszą drużynę niczym rasowy drapieżnik chcący dobić ranną zwierzynę, co przyniosło efekt w postaci bramki Pawła Kowalczyka. Przy bramce Kowalczyka, błędy popełniła cała nasza defensywa włącznie z bramkarzem, dopuściwszy do rozgrywania przez gospodarzy piłki w obrębie naszego pola karnego. Wynikiem 3-1 dla Oskara zakończyła się pierwsza połowa spotkania i niestety nie zwiastowało to niczego dobrego na drugie 45 minut. To co stało się jednak po wznowieniu gry, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Po wyrównanej pierwszej połowie, druga część meczu to już zdecydowana przewaga gospodarzy i kolejne groźne akcje bramkowe, w kilku akcjach zakończone utratą bramki przez naszą drużynę. I tak kolejno, w 67, 74 i 77 bramki strzelali, Paweł Kowalczyk i dwie wprowadzony w drugiej połowie za Gila, Grzegorz Obuch. Mecz mógł się zakończyć jeszcze okazalszym zwycięstwem gospodarzy, ale w kilku sytuacjach, na nasze szczęście, zawodnicy Oskara pudłowali wręcz fatalnie. Mecz zakończył się zatem pogromem i wynikiem 6-1 dla drużyny Oskara.
Podsumowując spotkanie, muszę przyznać, że w dniu dzisiejszym nie zrobiliśmy nic by nie tyle wygrać co chociażby zremisować w tym meczu. Powróciły dawne „demony” z Sulejówka i szkolne błędy w obronie, które pamiętamy z początku sezonu. Nie będę dziś tak jak w relacji z Victorią „kopał leżącego” (chociaż sami piłkarze sugerowali bym to zrobił). Uważam, że skoro sami rozumieją czego „dokonali”, to postarają się w najbliższym meczu z Raszynem, zrobić wszystko, by tą plamę na honorze naszego klubu, której stali się niechlubnymi autorami, zmazać. Trener Popiński, ma tydzień czasu by „posklejać” podziurawioną obronę i nastawić celowniki naszym snajperom. Mam nadzieję, że spotkanie z KS Raszyn pozwoli naszej drużynie, wrócić po „wykolejeniu” w Przysusze, na właściwe tory. Ostrzegam jednak wszystkich przed huuura optymizmem, nie wolno lekceważyć żadnego rywala, nawet tego który przegrał w Kozienicach 9-1. Należy w przyszłym spotkaniu, wyjść na boisko z nastawieniem takim, jakbyśmy grali o awans w barażu o 3 ligę i zrobić wszystko, by porażka z Przysuchą zatarła się w pamięci kibiców. Panowie piłkarze, pokażcie że potraficie, że zależy wam na dobru tego klubu, klubu który stara się o was dbać jak najlepiej potrafi i klubu który daje wam szansę na grę, dla dużego przecież grona wspaniałych kibiców „dumnych po zwycięstwie, wiernych po porażce”. Głowy do góry i do boju!!! Niech Błonianka będzie wielka!!!
Skład Błonianki: Dwórzyński-,Polowczyk,Kudelski,Dominik Jarczak,Rakoczy-Niezgoda,Zdzieszyński,Ozimek,Schamlewski-Zdanowicz,Sieński.
Bramka: Dominik Jarczak 40'
Zmiennicy: Duda za Jarczaka, Drożdżal za Ozimka, Mąka za Niezgodę, Kucharski za Schamlewskiego
Widzów około 100
G.M.
Komentarze