Dreszczowiec z happy endem...

Dreszczowiec z happy endem...

Zmierzając wczorajszym wczesnym popołudniem w stronę Szydłowca, w najśmielszych snach nie przypuszczałem jakich emocji dostarczy mi starcie naszej drużyny z ekipą Szydłowianki Szydłowiec. W spotkaniu tym, jak w dobrym filmie grozy było wszystko, od twardej walki, poprzez nagłe zwroty zdarzeń, bramki, nieuznane gole strzelane z pozycji spalonej (lub też nie, ale o tym w dalszej części reportażu), strzały w słupki i poprzeczki, aż po radość z jednej strony i łzy z drugiej.

Spotkanie rozpoczęło się z kilkuminutowym opóźnieniem, spowodowanym lekkim spóźnieniem naszej drużyny. Od pierwszej minuty meczu, drużyna nasza jak natchniona rzuciła się na rywala, tak jakby chciała rozstrzygnąć losy spotkania już w pierwszych jego minutach. Niewiele brakowało, by już w piątej minucie Tomek Sieński otworzył wynik spotkania, niestety jego strzał głową po centrze z rzutu wolnego, wylądował jedynie na poprzeczce bramki bronionej przez Kołodziejskiego. Następne 10 minut spotkania to wyraźna przewaga Błonianki, gospodarze jakby zaskoczeni takim przebiegiem zdarzeń boiskowych gubili się tracąc piłkę nawet w prostych sytuacjach. Po tym dobrym w wykonaniu naszej drużyny okresie gry, mecz wyrównał się, drużyna Szydłowianki okrzepła, zaś my oddaliśmy trochę pola rywalom. Gra toczyła się w środku pola i tylko od czasu do czasu jednej i drugiej drużynie udawało się przedrzeć pod bramkę przeciwnika. Miała swoje szanse zarówno drużyna z Szydłowca, jak np. strzał z 45 minuty Zagórskiego,jaki nasz zespół, jednak nie były to tak zwane „setki”. Pierwszą połowę kibice zapamiętali jako mecz walki, toczony w upalnych jak na wrzesień warunkach.

Druga połowa spotkania rozpoczęła się od mocnego uderzenia naszej drużyny, już w 48 minucie powinniśmy prowadzić po strzale i dobitce naszych piłkarzy, niestety gospodarzom udało się te sytuacje zblokować i wyszli z zagrożenia obronną ręką. Po tym zdarzeniu Szydłowianie „obudzili się”, co zaowocowało groźnymi sytuacjami z ich strony, z których jedna zakończyła się utratą przez naszą drużynę bramki. W 50 minucie, po strzale Szyszki, nasz bramkarz popełnia fatalny w skutkach błąd, wypuszczając piłkę z rąk przed siebie na dobry metr, do piłki dopadł przytomnie Lewiński i mocnym strzałem z najbliższej odległości otworzył wynik spotkania, 1-0 i radość gospodarzy. Na szczęście dla nas, owa radość trwała zaledwie niecałe 2 minuty, gdyż już w 52 minucie spotkania, po prostopadłym podaniu ze środka pola do Tomka Sieńskiego, obrońca gospodarzy Jakubczyk, interweniował tak nieporadnie, że piłka pięknym lobem zmyliła bramkarza i było 1-1. Inną sprawą jest, że gdyby nie owa interwencja, Sieński zapewne i tak pokonałby Kołodziejskiego, gdyż byłby w sytuacji sam na sam. Po golu na 1-1, gra na boisku znacznie się zaostrzyła, z czym arbiter główny z Grodziska nie za bardzo sobie radził. W 61 minucie bramkę z minimalnego spalonego strzela Sieński i była to jedyna słuszna decyzja o spalonym sędziego bocznego w tym dniu. W 66 minucie, młody Ozimek popisał się ładnym strzałem z linii pola karnego, niestety futbolówka o niecały metr minęła bramkę gospodarzy. Mecz jest prowadzony, używając żargonu bokserskiego „cios za cios”, co w 68 minucie owocuje zdobyciem bramki przez gospodarzy. Skrzydłowy Szydłowianki Lewiński, „urywa się” naszemu obrońcy wbiegając w pole karne, podaje do Zagórskiego który nie ma najmniejszych problemów by z bliskiej odległości pokonać Dwórzyńskiego. Po stracie gola, drużyna nasza, ale i co trzeba przyznać drużyna gospodarzy, nie traci impetu i raz za razem to z jednej to z drugiej strony suną akcje na bramkę rywala. W 80 minucie, po rzucie wolnym i strzale Klabarczyka, od straty bramki ratuje nasz zespół poprzeczka, zaś dobitka Lewińskiego była po spalonym, zatem wynik nadal brzmi 2-1 dla Szydłowianki. Dwie minuty później, po dalekim podaniu, Sieński oddaje strzał na bramkę gospodarzy, ten niestety o niecały metr mija słupek. To co stało się później, porównać można jedynie do pamiętnego meczu Legia – Widzew z 1997 roku. Oczywiście tamten mecz toczył się o mistrzostwo Polski, ale wczorajsze spotkanie w końcówce, dramaturgią mogło mu dorównać lub nawet przewyższyć. Niewielu oglądających spotkanie, stawiało zapewne w 84 minucie na to, iż Błonianka wywiezie z Szydłowca chociażby punkt, nie mówiąc już o wygranej naszej drużyny. Ale to jak przewrotną dyscypliną sportu jest piłka nożna, pokazały kolejne minuty spotkania. W 85 minucie, po błędzie obrońców Szydłowianki, do piłki w polu karnym dopada wprowadzony kilka minut wcześniej Zdanowicz i strzałem na 3 raty wyrównuje wynik spotkania na 2-2. Już dwie minuty później, kolejny zmiennik w naszej drużynie Adrian Schamlewski, otrzymuje na 18 metr „podanie” od obrońcy gospodarzy i lekkim strzałem zdobywa trzecią bramkę dla Błonianki. Po objęciu prowadzenia, nasza drużyna kontynuowała huraganowe wręcz ataki na bramkę gospodarzy, co powinno było zaowocować kolejnymi bramkami, niestety tym razem na przeszkodzie stanął słabo dysponowany tego dnia sędzia boczny, który gwizdał pozycję spalone „z kapelusza”, krzywdząc ewidentnie nasz zespół. W 91 minucie meczu, sędzia boczny „zapomniał się” i nieopatrznie dopuścił Tomka Sieńskiego do oddania celnego strzału po prawidłowym podaniu piłki i sytuacji „sam na sam”, 2-4 dla Błonianki!!!. Takim wynikiem zakończyło się to spotkanie i żałować mogą jedynie Ci, którzy nie mieli okazji widzieć go na żywo, chociaż dla osób z problemami kardiologicznymi nie byłoby to wskazane ;).

Podsumowując wczorajsze spotkanie, chciałbym powiedzieć, że na tym poziomie rozgrywek, rzadko zdarza się oglądać tak dobre, obfitujące w tak wiele sytuacji, pełne walki i dramaturgii spotkanie. Widać gołym okiem, że mocno przebudowany w lecie skład naszej drużyny, zaczyna jak koła zębate w dobrej maszynie współgrać. Oczywiście zdarzają się pewne „zgrzyty”, w postaci indywidualnych błędów, ale z drugiej strony zdarzają się one piłkarzom o niebo lepszym i grającym za olbrzymie pieniądze w zachodnich ligach. Mam jednak wielka nadzieję, a nawet jestem pewien, że nasi chłopcy pokazując w dzisiejszym meczu charakter i wolę walki, będą nadal dążyli do tego by być jeszcze lepszymi i by spróbować powalczyć o najwyższe miejsca w naszej grupie IV ligi. Gratulacje dla chłopaków i dla sztabu szkoleniowego, oby tak dalej!!!

Na zakończenie, jeszcze apel do sędziów. Panowie sędziowie, ja rozumiem że są to jedynie rozgrywki IV ligi i że nie jesteście „zawodowymi” arbitrami, ale nie zmienia to faktu, iż poziom zaprezentowany przez was w dzisiejszym meczy określić można jedynie jako skandaliczny. Nie jestem sędzią i nie byłem też żadnym wielkim piłkarzem, ale to kiedy należy odgwizdać pozycję spaloną a kiedy nie, wiem dobrze w przeciwieństwie do pana z chorągiewką, który mienił się być arbitrem bocznym tego spotkania. Wypaczając wyniki spotkań, robicie krzywdę nie tylko sobie, ale i całej piłkarskiej społeczności, niweczycie trud piłkarzy trenerów i ludzi związanych z klubami. Zniechęcacie także do futbolu wszystkich tych młodych chłopców, którzy tak licznie przychodzą na treningi by w swych marzeniach stać się następcami Lewandowskiego, Massiego czy Ronaldo. Tylko co was panowie arbitrzy to obchodzi...ważne że kluby płacą diety sędziowskie i zwroty za dojazdy...

To tyle na dziś, przepraszam wszystkich za mój ostatni wywód na temat pracy sędziów, ale musiałem...mam nadzieję, że mi to wybaczycie. A już w najbliższą sobotę, 17 września o godzinie 11, na stadion przy Legionów 3a, zawita drużyna KS Konstancin. Wszystkich kibiców serdecznie zapraszamy na to spotkanie, jednocześnie prosząc o gorący doping dla naszej drużyny.

Skład Błonianki: Dwórzyński-Dominik Jarczak,Polowczyk,Kudelski,Koziarski-Rakoczy,Niezgoda,Polakowski,Dawid Jarczak,Ozimek-Sieński

Zmiennicy: Schamlewski, Zdanowicz, Mąka

Widzów: około 100

G.M.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości