Danielu, nie ma takich wielu…

Danielu, nie ma takich wielu…

Danielu, nie ma takich wielu…

Nawiązując do tytułu, śmiem postawić tezę, że takiego to nie ma ani jednego. Daniel Deptuła to człowiek orkiestra, w 100% zaangażowany w klub, zawsze chętnie pomagający we wszelkich inicjatywach Błonianki. Zapraszam serdecznie na wywiad z (EX!)kierownikiem Błonianki II Błonie.
Witam Daniel, przygotowałem dla Ciebie kilka pytań.

Witam wszystkich którzy kochają ten klub tak jak ja, chętnie odpowiem na te pytania.

Niedawno dotarła do nas informacja, że rezygnujesz z funkcji kierownika drużyny rezerw. Co spowodowało że podjąłeś taką decyzję?

Wyniknęło to z faktu dalszego rozwoju zawodowego i związanej z tym przeprowadzki. Nigdy sam bym nie zrezygnował z tej funkcji. Jednak sytuacja życiowa zmusiła mnie do tego. 1 listopada skończyłem 30lat i uznałem, że to czas na męskie decyzje. Moja praca zawodowa wiąże się z branżą budowlaną i jestem w nią zaangażowany w 100%. Zawsze czułem się doceniany w klubie za to co robię, a kiedy na stopie zawodowej ktoś mnie docenił, chciałem z tego skorzystać. Tak jak zawodnicy na treningach i na meczach pracują na awans, tak samo ja pracowałem na awans zawodowy. Ten moment właśnie nastał stąd moja decyzja.

Czy możesz zdradzić naszym czytelnikom gdzie się przeprowadzasz?

Tak, będą to Kielce.

Jak zostałeś kierownikiem drużyny rezerw?

Zawsze byłem blisko Błonianki. Reprezentowałem klub jako junior, a także później jako zawodnik drużyny seniorów. Do dziś wspominam najlepszy mecz w moim życiu, który zagrałem z Pogonią Grodzisk, grając na prawym skrzydle razem z obecnym trenerem. Mecz skończył się zwycięstwem 5:0, a ja zostałem uznany zawodnikiem meczu. W ostatnich latach, wraz z rozwojem klubu zrobiło się zapotrzebowanie na drugi zespół. Strategia budowy pierwszej drużyny polegała na zawodnikach z poza Błonia. Powstała druga drużyna z Błoniaków i po 3 sezonach awansowała do a klasy, co wiązało się z bardziej profesjonalnym podejściem do organizacji zespołu oraz treningu. W międzyczasie trenerem drużyny został mój kolega z boiska Paweł Mędygrał, a ja będąc zawsze blisko klubu stałem się naturalnym kandydatem do sprawowania funkcji kierownika drużyny.

Byłeś bardzo dobrze zapowiadającym się piłkarzem. Prawa flanka należała do Ciebie na całej długości boiska! Czemu nie widujemy Cię na boisku?

W tamtym okresie piłka była moim całym życiem. Oprócz treningów i meczy grałem gdzie tylko się da: na gierkach z kolegami/ zawodach międzyszkolnych/ turniejach (w tym słynnych turniejach „Bazyliady”. Organizowanych przez trenera Zygmunta „Bazyla” Różalskiego, którego serdecznie pozdrawiam i życzę zdrowia!!). Zbyt duża intensywność i moja boiskowa ambicja spowodowała, poważną kontuzję stawu kolanowego (zerwanie więzadeł). Długa rekonwalescencja i młodzieńcze poszukiwania wrażeń, spowodowały, że już nie wróciłem do gry w meczach o punkty. Co nie znaczy, że nie liznąłem później trawki Będąc już kierownikiem, w sparingowym meczu rezerw i pierwszej drużyny zdobyłem bramkę oraz zanotowałem asystę. Miałem również przyjemność reprezentować drużynę oldboy Błonianki na 100 lecie działalności klubu.

We wcześniejszych latach kierownikiem drużyny seniorów był (jak to ujął spiker przed jednym z meczy) „najsłynnieszy kierownik na Mazowszu”. Czy ciąży fatum poprzednika?

Nigdy nie odczułem porównania z poprzednim kierownikiem, który był barwną i znaną osobą. Starą ikoną tego klubu. W czasach gdy byłem juniorem, to pan Janek pełnił tą funkcję również w drużynie’88. Zawsze czułem od niego wsparcie. Myślę, że na wiosnę ta liga beze mnie na ławce straci nieco kolorytu.

Czy jesteś kojarzony na stadionach mazowieckich jako Kierownik?

Przede wszystkim jestem kojarzony jako kibic klubu sportowego Błonianka. W rundzie jesiennej (nie biorąc pod uwagę meczy rezerw) nie byłem jedynie na 3 meczach wyjazdowych pierwszej drużyny. Poza rozgrywkami ligowymi, zaliczyłem wszystkie mecze w okręgowego pucharu polski , który finalnie wygraliśmy. Pokonując w finałowym meczu z Pogoń Grodzisk 2-0. Puchar polski będę wspominał również przez pryzmat wizyty w Chylicach, gdzie spotkałem się z bardzo miłym przyjęciem. Zawsze gdy jechałem na wyjazd, poznawałem działaczy z przeciwnych klubów. Z którymi chętnie dyskutowałem.
Najbardziej zapadły mi w pamięci spotkania derbowe z Passovią, gdzie tą samą funkcję co ja piastuje mój serdeczny kolega Łukasz, który także wkłada całe serce w to co robi dla swojego klubu i pomimo końcowego rezultatu zawsze ma klasę.

Masz ugruntowaną pozycję w drużynie rezerw. Masz zamiar trenerowi kogoś polecić na swoje miejsce? Czy może trener już kogoś znalazł?

W obecnej sytuacji, jedynym zastępcom moim zdaniem może zostać osoba obecnego Kapitana, a prywatnie mojego przyjaciela Marcina Bonarskiego. Którego tymczasowo namaszczam, dopóki nie upora się z kontuzją kolana. Jakby na boisku i poza nim, było 11 zawodników z taką wolą walki i zaangażowaniem, to nie musiałbym dzisiaj pracować

Jak oceniasz swój wkład w budowę drużyny rezerw?

Myślę, że sprawdziłem się w budowaniu atmosfery; byłem łącznikiem trenera z zawodnikami. Duma rozpiera mnie w momencie, gdy Osia strzela bramkę (a zdarza mu się to dosyć często), wiem, że to ja pomogłem podjąć mu decyzję o grze dla tej drużyny. A właśnie! Z racji tego że dziś jest 19 grudnia, składam dla Gacoliny najlepsze życzenia urodzinowe!! 300 bramek!!

Jak oceniasz zmiany w klubie na przestrzeni ostatnich lat?

Przede wszystkim zmienił się zarząd, a co z tym związane diametralnie zmieniła się struktura klubu. Rozwinęły się roczniki młodzieżowe, który były bardzo zaniedbane i spowodowały deficyt w drużynie seniorów, więc grali w niej piłkarze z poza Błonia. Wszystko idzie w dobrym kierunku. Ostatnio ruszyła budowa boiska treningowego, które jest obecnie w klubie niezbędne.

Z pewnych źródeł wiem, że Twój siostrzeniec Jasiek uczęszcza na treningi w jednym z najmłodszych roczników Błonianki. Czy już wdrożyłeś go w struktury klubu i namaściłeś na swojego boiskowego następcę?

W struktury klubowe już jest bardzo dobrze wdrożony, ale on zadecyduje czy będzie chciał grać. Moim zadaniem w jego wychowaniu piłkarskim jest zawiezienie i odebranie go z treningu. Resztę powierzam trenerom. Przy tym nauczyłem się doceniać pracę trenerów grup młodzieżowych i zauważyłem to, że to przede wszystkim ciężka praca wychowawcy.

Danielu, czy na koniec chciałbyś dodać coś od siebie?

Przede wszystkim, chciałbym wspomnieć o moim przyjacielu Tomku Sieńskim, o którym nie było wcześniej wzmianki. Życzę zdrowia i tego, że jako kapitan pociągniesz Błoniankę do awansu!
Chciałbym podziękować 2 osobom, Pawłowi i Marcinowi, którzy stworzyli drugą drużynę.
 

Na sam koniec dodam, że nie chciałbym żeby to co przeczytaliście wyglądało jak pożegnanie… Przeżyłem tu wiele pięknych chwil, wiele wspaniałych emocji… ale również łez.

Nie rozpisuję się na koniec, bo nie powiedziałem tu ostatniego słowa…

TYLKO KSB <3 !!!

D.D #15

Ja ze swojej strony chciałbym dodać to: że już odliczam dni, kiedy do nas wrócisz! Powodzenia!

P.S. nazywając ten wywiad inspirowałem się piosenką grupy Boys – „Och Daniel”, ponieważ gdy jej słucham od razu kojarzy mi się z NASZYM DANIELEM :-)

Wywiad opracował i przeprowadził:

„Trener Jarząbek”

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości