Porażka na własne życzenie...
Na sobotnie spotkanie z Mazurem w Karczewie, przybyłem spóźniony 15 minut. Przebieg pierwszych minut spotkania, znany jest mi z relacji kolegi Darka (któremu oczywiście bardzo dziękuję). Z informacji które otrzymałem, wynikało, iż pierwszy kwadrans gry, to dość zacięta walka i pokaz zaangażowania naszej drużyny, obfitujący w składne akcje. Niestety, po moim przybyciu na stadion, gra Błonianki nie wyglądała już tak okazale i przypominała obrazy z poprzednich spotkań, czyli przysłowiowe „bicie głową w mur”. Momentami też, brakowało zwyczajnie w grze naszej drużyny pomysłu jak zakończyć mozolnie konstruowane akcje. Nawet sprzyjająca gra „z wiatrem” nie była w stanie przełamać niemocy strzeleckiej piłkarzy z Błonia. Z ważniejszych (niestety nienajlepszych dla nas) wydarzeń pierwszej połowy, zaliczyć można kontuzję Dawida Jarczaka, który po starciu z obrońcą Mazura, został zniesiony z boiska (w jego miejsce na boisku zameldował się Rafał Polakowski). Dawidowi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia, w nadziei iż kontuzja nie okaże się zbyt groźna. Wynikiem 0-0 zakończyła się pierwsza odsłona tego spotkania, o której można napisać jedynie tyle, że się odbyła i nic ponadto.
Druga połowa gry, rozpoczęła się od większego zaangażowania w grze naszych rywali. Piłkarze Mazura, grając „z wiatrem” radzili sobie znacznie lepiej niż nasi zawodnicy i co najważniejsze potrafili to wykorzystać. W 59, a następnie w 68 minucie po precyzyjnych dośrodkowaniach wprowadzonego w drugiej połowie Bakuła, najpierw Szymon Maruszewski a następnie Jakub Piekut, wyprowadzili Karczewian na dwubramkowe prowadzenie. Co ciekawe, przynajmniej w moim mniemaniu, w obydwu sytuacjach graczom Mazura pomógł wiatr, a zatem, potrafili wykorzystać atut, który naszym piłkarzom nie sprzyjał zupełnie. Po stracie dwóch bramek, stało się to, do czego już przyzwyczaiłem się w tej rundzie. Błonianka zaatakowała z wielkim animuszem i o dziwo okazało się, że da się przycisnąć Karczewian i zmusić ich do błędów. Raz za razem, stwarzaliśmy groźne sytuacje pod bramka rywala i jedynie opatrzności, umiejętnościom bramkarza i nieskuteczności naszych piłkarzy, gracze z Karczewa zawdzięczać mogą to, że wygrali to spotkanie w stosunku 2-1. Strzelcem bramki dla naszej drużyny w 85 minucie został Dorian Zdanowicz, który po pięknej akcji i wrzutce Rafała Polakowskiego, z zimną krwią wykorzystał nadarzającą się okazję. Co się udało popularnemu „Dodkowi”, nie udało się trzy razy Tomkowi Sieńskiemu, raz Rafałowi Polakowskiemu i raz Adrianowi Schamlewskiemu. Po akcjach tych piłkarzy, powinniśmy prowadzić i wygrać to spotkanie, niestety na drodze stanęły nam, brak precyzji strzałów i dobra postawa bramkarza gospodarzy Anusiewicza.
W podsumowaniu sobotniego spotkania, mogę jedynie napisać, że jeżeli w zbliżających się spotkaniach z Victorią Sulejówek i Bronią Radom, piłkarze nasi zagrają jak przez pierwsze 15 i ostatnie 20 minut spotkania, to istnieje realna szansa na korzystny wynik. Niestety jeżeli gra będzie przypominała drugie 30 minut pierwszej części gry i pierwsze 25 minut drugiej części gry, obawiam się że spotkania z tak klasowymi rywalami, mogą zakończyć się dla Błonianki sromotnymi przegranymi.
Już w najbliższą sobotę 1 kwietnia, o godzinie 11.00, na stadionie przy Legionów 3a, drużyna Błonianki podejmie rozpędzoną Victorię Sulejówek. Wojtek Wocial i spółka, będą chcieli podtrzymać zwycięską passę i po zaaplikowaniu Wildze Garwolin 6 bramek, przyjadą do Błonia w jednym celu, a mianowicie po zwycięstwo. Czy naszej drużynie uda postawić się tamę i powstrzymać falę ataków Vicorii? Tego dowiedzą się Ci, którzy mam nadzieję, stawią się tłumnie na trybunach w Błoniu i wesprą dopingiem chłopców z Błonianki.
Skład: Szkatulnik – Skorża, Kudelski, Kij, Potocki - Dominik Jarczak, Zdzieszyński, Dawid Jarczak, Niezgoda, Schamlewski - Sieński
Zmiennicy: Polakowski, Zdanowicz.
Widzów: około 150
G.M.
Foto Mazur Karczew.
Komentarze